- cześć, jak masz na imię? - spytałam, gdy
pierwszy raz zobaczyłam go w ciemnym
zakątku moich myśli.
"nie mam imienia"
- jak to nie masz? każdy je ma. jeśli nie
masz imienia, to jak ja się mam do ciebie
zwracać?
"jak chcesz, mi to obojętne" - odwrócił się
w drugą stronę. - "a ty. jak brzmi twoje
imię"
- mów mi Miyu.
"całkiem ładnie. jak myślisz, po co ludzie
nadają sobie imiona"
- załóżmy, że jesteś ptakiem i jesteś w
swoim stadzie, gdzie wszyscy stoją do mnie
tyłem.
Vivin'a poznała przed założeniem zespołu. Prawdę mówiąc przyjaźnili się, ale nie chcieli się do tego przyznać. To Vivin najlepiej wiedział, kiedy Kuroi zbliża się okres, kto jej się aktualnie podoba, a nawet doskonale rozpoznawał jej humor po sposobie trzymania kubka z kawą.
Na próbach cały czas droczyli się ze sobą i wzajemnie się z siebie śmiali. Lubili żartować na swoje tematy i wspólnie się z nich śmiać. Często zdarzało się tak, że nagle wybuchali śmiechem i nikt nie wie
- No to jedziemy, Panowie. - rzuciła tuż przed wejściem na scenę. Miała już taki zwyczaj, nazywania wszystkich w grupie męską formą osobową, nie ważne czy grupa była mieszana (jak w naszym przypadku), czy nie. To nie był jej pierwszy koncert. Podejrzewała też, że nie ostatni.
Był początek lipca. Fala upałów zalała cały kraj nie omijając, żadnego miejsca. Na nieszczęście jej i zespołu, miasta, w którym grali, również nie zamierzała omijać.
Wołali na nią Kuroi. Sama nie wiem
- cześć, jak masz na imię? - spytałam, gdy
pierwszy raz zobaczyłam go w ciemnym
zakątku moich myśli.
"nie mam imienia"
- jak to nie masz? każdy je ma. jeśli nie
masz imienia, to jak ja się mam do ciebie
zwracać?
"jak chcesz, mi to obojętne" - odwrócił się
w drugą stronę. - "a ty. jak brzmi twoje
imię"
- mów mi Miyu.
"całkiem ładnie. jak myślisz, po co ludzie
nadają sobie imiona"
- załóżmy, że jesteś ptakiem i jesteś w
swoim stadzie, gdzie wszyscy stoją do mnie
tyłem.
Vivin'a poznała przed założeniem zespołu. Prawdę mówiąc przyjaźnili się, ale nie chcieli się do tego przyznać. To Vivin najlepiej wiedział, kiedy Kuroi zbliża się okres, kto jej się aktualnie podoba, a nawet doskonale rozpoznawał jej humor po sposobie trzymania kubka z kawą.
Na próbach cały czas droczyli się ze sobą i wzajemnie się z siebie śmiali. Lubili żartować na swoje tematy i wspólnie się z nich śmiać. Często zdarzało się tak, że nagle wybuchali śmiechem i nikt nie wie
- No to jedziemy, Panowie. - rzuciła tuż przed wejściem na scenę. Miała już taki zwyczaj, nazywania wszystkich w grupie męską formą osobową, nie ważne czy grupa była mieszana (jak w naszym przypadku), czy nie. To nie był jej pierwszy koncert. Podejrzewała też, że nie ostatni.
Był początek lipca. Fala upałów zalała cały kraj nie omijając, żadnego miejsca. Na nieszczęście jej i zespołu, miasta, w którym grali, również nie zamierzała omijać.
Wołali na nią Kuroi. Sama nie wiem